Mój dziecięcy świat dzielił się na pomidorową i ogórkową, to znaczy dzielił się niejednokrotnie zupełnie inaczej, jednak przy kuchennym stole zasiadałam ja – fanka ogórkowej i mój starszy brat z frakcji pomidorowej.
Tak na dobrą sprawę obie zupy w wykonaniu mojej Mamy były pyszne, jednak zdecydowanym faworytem była kwaśna i mocno zabielana ogórkowa.
Może dla tego, że najczęściej serwowano nam ją z ziemniakami, które załadowane na łyżkę idealnie bombardowały mojego brata usadzonego (dla ogólnego bezpieczeństwa) po przeciwnej stronie dłuższego stołu.
W pomidorowej królowały kluchy albo często ryż, który za chiny nie stanowił dobrego ładunku dla mojej łyżkowej procy – zbyt szybko się rozpadał, nie dolatując nawet do linii wroga. O kluchach nie ma co pisać, szczególnie, że Mama lubiła domowe zacierki którymi nie dało się strzelać…no chyba tylko w samego siebie.
Jak się okazuje od zawsze byłam kuchennym łobuzem i od zawsze bawiłam się jedzeniem. Lubię to bardzo, smaki, tekstury i zapachy uzupełniają się wzajemnie.
Wciąż sprawdzam nowe połączenia, eksperymentuję, dotykam i nadal wybieram paluchami marchewki czy kukurydzę prosto z zupy – żeby mieć za chwilę pretekst do ich bezwstydnego oblizywania.
Jedzenie to prawdziwa frajda, niekończąca się opowieść o tym co, z czym, jak i dla czego – jak zwykle, też w życiu, najlepiej smakuje się razem.
Dziś zaskakująco pomidorowa, w ukłonie dla mojego starszego brata z którym widuję się zdecydowanie za rzadko a chciałabym przynajmniej raz na jakiś czas, jak za starych, dobrych czasów stoczyć bitwę na łyżki, ziemniaki i widelce.
Miłośnicy pomidorówki – do dzieła!
wystarczy:
1 marchewka
1 kg pomidorów albo 3 szklanki pomidorowej passaty
lub pomidory w zalewie 2-3 szklanki
2 plasterki cytryny
2 łyżki oleju rzepakowego
dwie gałązki świeżego lubczyku
1 por
ząbek czosnku
2 małe cebulki
plaster imbiru
pieprz
sól różowa do smaku
łyżka śmietany kokosowej
łyżka kaszy jaglanej
poszatkowana świeża kolendra opcjonalnie
Świeże pomidory parzę, obieram ze skórki i kroję w kostkę wycinając gniazda nasienne. W wersji jesienno-zimowej Czosnek, cebulę obieram i szatkuję na drobno. Pora i marchewkę myję, obieram i kroję na mniejsze kawałki. Plastry cytryny kroję razem ze skórką. Imbir obieram i odkrawam plasterek.
W garnku rozgrzewam olej, wrzucam liście, przyprawy,warzywa, cytrynę i podsmażam chwilę. Na koniec przekładam pokrojone pomidory i duszę całość. Dolewam około 1/2 litra wody i pozwalam się gotować aż marchewka będzie miękka. Serwuję z ugotowaną kaszą jaglaną, poszatkowaną kolendrą i łyżką śmietany kokosowej.
„Przepis powstał w ramach kampanii Lubię kaszę, której działania sfinansowane są ze środków Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych”
strona kampanii : www.lubiekasze.pl
Swoją drogą ciekawi mnie czy ktoś jeszcze brał udział w kuchennych manewrach wojennych ze swoim bratem albo siostrą?