Święta, wiosenne, moje ulubione bo z nimi przyszedł na świat mój mały kurczak.
Rodzina przywitała go właśnie przy świątecznym stole, przyjęli go do stada, zasiedlili na nim rodzinne bakterie. To był czas pełen wzruszeń, dopasowywania się do nowej roli, układania wszystkiego na nowo. Nowe życie, to symbolizują bazie, jajko na stole i żółty, śliczny kurczak w koszyku. Bez względy na wiarę, te święta to nic innego jak celebrowanie początku, nowego stanu, rozkwitu, wiosny. Lubię je bardzo, są lekkie, kolorowe, wesołe i często ciepłe.
Siedem lat temu pożegnałam jeden stan, żeby przywitać nowy, z dzisiejszej perspektywy inaczej piękny choć chyba bardziej intensywny. Zostałam mamą, choć w tamtej chwili jeszcze nie do końca zdawałam sobie sprawę co to znaczy, z czym to się wiąże, jak smakuje i pachnie. Nawet nie przypuszczałam ile się zmieni, jak mnie rodzicielstwo rozwinie, otworzy, skonfrontuje. Różnie jest, to oczywiste. Czasem pięknie, wzruszająco, bywa też męcząco, jękliwie, śmiesznie, budująco i nieraz pod górę. Jestem szczęśliwa że jest, najmocniej na świecie.
Nie dajmy się, szczęście to kwestia wyboru, nawet jeśli ten co wybiera jest śmiertelnie zmęczony – może być przy tym śmiertelnie szczęśliwy!
Nastawiam zakwas bezglutenowy, podstawowy z mąki ryżowej. Trwa to 10 minut, potrzebuje minimum 3 dni żeby go wykorzystać do żurku. Łącznie poświęcam mu 20 minut i przynajmniej 3 szczere uśmiechy. Będzie z niego szczęśliwy żurek z grzybami, delikatny, kremowy i masakrycznie smaczny.
Na zakwas :
mąka ryżowa
woda
kilka kropli cytryny lub najlepiej łyżeczka wody z kiszonych ogórków (domowych)
około litrowy, czysty słoik
gaza i może być gumka recepturka
Słoik wyparzam wrzątkiem. Wsypuję 5 łyżek mąki ryżowej i dolewam przegotowaną, letnią wodę aż do konsystencji gęstej śmietany. Dodaję kilka kropli cytryny lub łyżeczkę wody z kiszenia ogórków czy marchewek – domowych. Całość mieszam, przykrywam kawałkiem gazy, oplatam gumką lub sznurkiem i stawiam w zacisznym, ciepłym miejscu. U mnie kaloryfer za kanapą.
Następnego dnia, z czułością wydobywam słoik z za kanapy, mówię do niego i uśmiechając się dokarmiam go łyżką mąki ryżowej. Można dolać też trochę wody i oczywiście zamieszać, zakryć i odstawić. Zakwas potrzebuje około 3 dni więc spokojnie zdążysz.
Na żurek:
włoszczyzna
1 duża czerwona cebula
5 ziemniaków
kilka gałązek natki pietruszki
garść suszonych grzybów
dwa ziarna ziela angielskiego
kilka igiełek świeżego rozmarynu
łyżka świeżego majeranku
1/4 łyżeczki pieprzu cytrynowego młotkowanego
1/4 łyżeczki soli wędzonej
1/4 łyżeczki czarnej soli
czubata łyżka masła klarowanego
5 łyżek zakwasu ryżowego
Warzywa obieram, myję i kroję na kawałki. Cebulę obieram i kroję na pół. Blachę do pieczenia smaruję masłem klarowanym, posypuję świeżym rozmarynem, wykładam pokrojone warzywa i wstawiam je na około 30 minut do piekarnika. Można je zakryć albo zostawić bez przykrycia, trzeba je będzie przemieszać w trakcie pieczenia.
Grzyby myję na sicie, przekładam do miski lub szklanki i zalewam wrzątkiem. Zostawiam aż się warzywa upieką.
Garnek żeliwny rozgrzewam, wrzucam odrobinę masła klarowanego, przekładam upieczone warzywa razem z sosem który puściły, dodaję ziele angielskie, pieprz, sól wędzoną, czarną, suszone grzyby (mogą być pokrojone lub w całości) i wszystko chwilę podgrzewam. Zalewam wodą na 15-20 cm powyżej warzyw, wrzucam gałązki świeżej natki pietruszki, zagotowuję i gotuję około 15 minut. Odlewam trochę wywaru do kubeczka i mieszam z zakwasem. I tu są dwie drogi którymi można iść – odłowić większą część marchewki, grzybów i gałązki natki, wlewam zakwas energicznie mieszając i całość miksuję na krem albo zostawiam warzywa, pilnuję żeby dobrze rozmieszać zakwas i połączyć go z całością. Obie fajne, choć gładki krem jest bardzo pociągający – można go zaserwować z kawałkami marchewki, grzybem i świeżymi listkami majeranku.
Czy tak czy tak, jest pysznie i delikatnie. Pięknych Świąt, ciepłych, szczęśliwych i trochę mokrych!