Arbuzy zawsze kojarzą mi się z wakacjami. Pachną ewidentnie słońcem, wiatrem i odrobinę słoną, morską wodą. Dobrze pamiętam wakacje na Krymie, kiedy jako dziecko dostawałam połówkę doskonale słodkiego, dojrzałego w letnim słońcu arbuza i łyżkę. Różowy miąższ był chłodny, soczysty i nieziemsko słodki. Sok tryskał na wszystkie strony, zalewał mi ręce, tarmosił piegowatą buzię i ciekł bezczelnie w dół aż po sam pępek. Chyba nawet nie wypluwałam pestek, po prostu jadłam zachłannie upajając się każdym soczystym kęsem – pod koniec z resztą przechylałam swoją połówkę, zalewając się jeszcze bardziej i dopijałam zebrany w skórce sok. Nic nie mogło się zmarnować, każda sekunda lata musiała być skonsumowana ze smakiem.
Widzę to teraz wyraźnie, tuż przed sobą. Moje na wpół nagie dziecko siedzące w przejściu, wytaplane w arbuzowym szaleństwie, zwyczajnie szczęśliwe oblizuje słodkie od soku ręce. Ten widok zawsze mnie rozbraja. Umorusana, pąsowa buzia, piegowaty nosek i blond pukle szwędające się bezkarnie przy długich rzęsach. Uwielbiam.
Robimy razem sałatkę z arbuzem, prostą, pachnącą wakacjami słońcem i odrobiną miodu. Jedzona na ganku, w progu, nadal w pół nago i z dużym uśmiechem na twarzy. Nawilża, chłodzi i przyjemnie wypełnia brzuch cały czas skory do zabawy.
1/2 małego arbuza
3 słodkie nektarynki
garść poszatkowanej natki pietruszki
1 ząbek czosnku
szczypta pieprzu (opcjonalnie)
solidna łyżka miodu akacjowego
1/2 cytryny
3 łyżki słodkiego oleju (migdałowy, słonecznikowy tłoczony na zimno albo dobry rzepakowy)
1/2 szklanki kaszy jęczmiennej drobnej
Kaszę jęczmienną przepłukuję na gęstym sicie, podprażam w rondelku i gotuję w proporcji 1:2 aż wchłonie niemalże całą wodę. Odstawiam na bok rondel.
Czosnek obieram, szatkuję i rozcieram na drewnianej desce z solą.
Arbuza wykrawam z zielonej skórki i kroję na kawałki. Nektarynki obieram bardzo dokładnie, usuwając z nich możliwie jak najwięcej białej skórki i rozdzielam na cząstki.
W kubeczku mieszam miód, olej, pieprz, czosnek i sok z cytryny.
W misce mieszam kaszę z owocami, zalewam mieszanką miodu z olejem i zasypuję poszatkowaną natką pietruszki. Serwuję z niewielkim kawałkiem cytryny żeby przywołać do sobie słońce.
„Przepis powstał w ramach kampanii Lubię kaszę, której działania sfinansowane są ze środków Funduszu Promocji Ziarna Zbóż i Przetworów Zbożowych”
strona kampanii : www.lubiekasze.pl