Młodość jest pyszna.
Dostałam całkiem nowy kosz na zakupy, mogę go z powodzeniem umieścić na bagażniku roweru albo najzwyczajniej taszczyć na ramieniu wypakowany cudami wiosny. Jest bardzo kobiecy, jasny i pojemny. Aż chce się zapełniać świeżą rzodkiewką, młodą kapustą, garściami ziół wszelakich i na przykład krwistymi, czerwonymi pomarańczami. Te wścieknięte owoce kupuję właściwie zawsze dla ich urody, po części dla smaku i energetycznego, otwierającego zapachu. Dodaję je fanatycznie do różnych potraw, czasem wyciskam sok i w nim podsmażam słodkie orzechy żeby zmieniły delikatnie swoje działanie. Szczególnie polecam osobom, których ogień trawienny potrzebuje wsparcia żeby poradzić sobie z odżywczym, tłuściutkim orzechem – choć po zastanowieniu, najważniejsze żeby strawić to co się zjadło więc polecam wszystkim.
Krwisto czerwony kolor to ewidentnie kolor ognia, lekko słodkie, lekko kwaśne pobudzi robotników zamieszkujących trzewia do intensywniejszej pracy…a przy okazji ta czerwień jest pysznie boska!
Wiosna powoduje u mnie jakiś dziki szał, rzucam się bez opamiętania i znoszę do domu kolejne nowalijki. Młodą kapustę jadłam już po drodze, bezpośrednio z kosza, zagryzając na przemian świeżym i szalenie przystojnym koprem albo boską kolendrą. Nic na to nie poradzę, jestem łakomczuchem i już. Każda próba walki kończy się tak samo…natury nie oszukasz.
Finalnie uratowałam połowę kapusty. Na szczęście pomarańcze nie smakują dobrze gryzione jak jabłka ze skórką, więc uratowały się wszystkie – ciężko prowadzić rower i obierać je w tym samym, na szczęście..
na nowalijkowy szał dla 1 osoby wystarczy :
1/2 młodej kapusty, pięknie zielonej
porządną garść zielonej kolendry
kilka listków młodej pokrzywy
łyżka dobrego sosu sojowego
łyżka lub dwie masła klarowanego lub oleju kokosowego
plaster świeżego imbiru
1 duży ząbek czosnku
1-2 czerwone pomarańcze
garść orzechów pekan
świeżo mielony czarny pieprz
opcjonalnie dwie łyżki tłoczonego soku jabłkowego
Plaster imbiru szatkuję na drobno, czosnek obieram i kroję. Kapustę kroję na średniej grubości kawałki, kolendrę siekam, pomarańcze filetuje a z pozostałości wyciskam sok.
Na głębszej patelni rozgrzewam połowę tłuszczu, wrzucam imbir, czosnek, kapustę i doprawiam świeżo mielonym pieprzem. Podsmażam na wysokim ogniu około 5-8 minut, można podlać dwiema łyżkami tłoczonego soku jabłkowego i przykryć na chwilę. Na końcu dodaję sos sojowy, mieszam i wykładam taką przesmażoną na talerz.
Na patelnię dodaję pozostały tłuszcz, wrzucam orzechy, dodaję wyciśnięty sok (tak naprawdę około łyżkę/dwie) i podsmażam.
Kapustę serwuję z filetowanymi pomarańczami, solidną porcją świeżej kolendry i ciepłymi jeszcze orzechami. Tu skorzystałam z okazji i dorzuciłam listki młodej pokrzywy, trzeba je przelać ciepłą wodą żeby je umyć no i żeby stały się łagodne jak baranki. Polecam, pokrzywa daje moc!
Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”