Oglądamy z Hugisławem, po raz kolejny z resztą „Piękną i Bestię”. Siedzimy wygodnie, razem pod jednym kocem i wyłapujemy z filmu to, czego może nie dojrzeliśmy poprzednio. Fajne jest takie wspólne konsumowanie emocji, szczególnie, że dzieci tak naturalnie dotykają tego ulotnego świata. Doświadczają tak wszystkiego : siebie, nas, słońca, wilgoci mgły, zapachu, radości i smutku. To je wypełnia. W całości są podekscytowane, jeśli sytuacja na to zasługuje czy szczęśliwe, aż po końcówki uszu jak. W tej jednej chwili są szczęściem albo podekscytowaniem, cudownie. Najpiękniej jak stają się miłością, oddychają w jej rytmie – tak, jakby to była najważniejsza misja, przypomnieć nam dorosłym o co tak naprawdę chodzi.
Miłość ma wielką moc, to jej szukamy, za nią się uganiamy, to jej pragniemy najmocniej. Wszyscy, w każdym wieku, bez wyjątku. Różnimy się głównie otwartością na uczucia.
W przerwie Misiasty gramoli się z pod koca i pędzi do kuchni. Wiem po co idzie. Przed chwilą wyfiokowana Bestia karmiła ze swojej ogromnej łapy wróbelki, rozczulając przy tym całkowicie Piękną. Jedzenie na filmie podsyca łakomy wrażeń żołądek, kusi uśpione soki trawienne, łechcze brutalnie zmysły. Liczę, że dla mnie też przyniesie. Naszpikowane ostatnimi śliwkami, soczyste kawałki ciasta orkiszowego z tymiankiem. Ukręcone na biodrze, jakby od niechcenia, domowe.
Taka jest właśnie miłość, codziennie pachnie sobie w kuchni i czeka żeby się nią podzielić. Nie trzeba jej słodzić, ma w sobie naturalną słodycz plus odrobinę gorzkiego i szczyptę kwaśnego smaku. Jest też muśnięcie słonego i ostrego, bez tego nie było by pełni. Ciasto bananowe obejmuje śliwki i drobne listki tymianku, miłość jest najpyszniejsza na świecie!
do szczęścia wystarczy:
6-8 średnich śliwek
2 bardzo dojrzałe banany
około 20-30 gram świeżych drożdży
odrobina waniliowego mleka ryżowego (1/4 szklanki)
łyżeczka syropu klonowego albo ksylitolu
solidna łyżka masła klarowanego lub oleju kokosowego
szczypta cynamonu
szczypta kardamonu
maleńka szczypta kurkumy
około 2 szklanek mąki orkiszowej typ 500 lub 700
łyżka listków świeżego tymianku
Mleko rozgrzewam w rondelku, drożdże podsypuję słodem, mieszam z podgrzanym mlekiem i odstawiam na kilkanaście minut w ciepłym miejscu żeby zaczęły pracować.
Śliwki myję, dryluję i odstawiam do obcieknięcia. Wybieram z nich te bardzo miękkie, wybieram łyżeczką miąższ do miski, reszta zostaje ze skórką – będę je wciskać w wyrośnięte ciasto.
Banany obieram, rozgniatam porządnie widelcem w misce a najlepiej ugniatam jeszcze rękoma. Lubię dotykać jedzenia, mam wrażenie, że staje się przez to smaczniejsze.
Dodaję olej kokosowy, pracujące drożdże, cynamon, kardamon, mąkę, kilka miękkich śliwek, kurkumę i tymianek. Mieszam drewnianą łyżką i wyrabiam sprężyste ciasto. Zostawiam pod przykryciem na godzinę do wyrośnięcia. Można nastawić piekarnik na około 40-50 stopni i tam dopieścić ciasto.
Do podrośniętego ciasta wciskam palcem śliwki, przekłada do nasmarowanej masłem, średniej wielkości keksówki i znowu odstawiam w ciepłe miejsce na 30 minut. Piekarnik rozgrzewam na 180 stopni, wstawiam pięknie wyrośnięte ciasto do piekarnika na 35 minut aż się smacznie zarumieni. Można posmarować z wierzchu odrobinę żeby było bardziej chrupiące masłem. Pachnie cudownie, smakuje jeszcze lepiej…najlepiej!
Przepis inspirowany kampanią „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli”