Tak właściwie, to po co wszystko komplikować, przecież to upraszczanie jest domeną najlepszych.
Ten rok, jak już wspominałam we wcześniejszym wpisie, to czas przyjemności i…zmysłów.
Polecam poddać się mu z wdzięcznością, bawić się ze swoimi zmysłami, przyciszając jeden z nich, rozpalać przy okazji pozostałe. W przyciemnionym świetle kształty i tekstury zmieniają się przecież nie do poznania, miękną i stają się uroczo tajemnicze.
Świat jest bardzo prosty i rządzą nim proste zasady. Niemal wszystko można opisać na pięknym i cudownie prostym chińskim znaku, oznaczającym pełnię…i równowagę, a ta właśnie jest kluczem do wszystkiego.
W równowadze jeździec niemal zlewa się z koniem, z dwóch, tworząc jedno ciało.
W równowadze siedzimy, chodzimy i najpiękniej tańczymy, wspinając się na wyżyny własnej ekspresji i poczucia rytmu. Najprzyjemniejsze dźwięki też współistnieją obok siebie w równowadze, dopełniają się nawzajem jak czuli kochankowie…to samo dotyczy zapachów a już na milion procent smaków.
Wystarczy wsłuchać się w smaki, głęboko się w nie zanurzyć, wwąchać się w nie do nieprzytomności, żeby otworzyć przed sobą całkiem nowy sposób patrzenia na jedzenie, całkiem nowy porządek.
Spróbujcie na przykład zamknąć oczy i wybadać opuszkami palców wszystkie wypukłości zwykłej pietruszki albo zjeść palcami całe swoje jedzenie, wyczuwając przy okazji temperaturę, przyprawy i konsystencje prosto przez skórę na palcach. Jak kiedyś, kiedy świat wydawał się dużo ciekawszy i prostszy.
Przyznajcie się, też najchętniej jedliście wszystko paluchami w dzieciństwie?
Wiem, że zupę ciężko będzie zjeść palcami ale już chipsów z brukselki na sto procent można w ten sposób doświadczyć…a potem oblizać z rozkoszą paluszki, utytłane w maśle klarowanym i wędzonej soli.
Szybki, resztkowy przepis na krem z topinambura z chipsami z brukselki.
Gwarantuję, że to prosta zupa ale nie jednego jej smak powali na łopatki. Zrobiłam ją z kilku bulw topinambura, 2 pietruszek, kawałka selera i urwanego plasterka białej kapusty. Całość możecie zobaczyć na moim instagramie, polecam obserwować bo pokazuję tam dużo i mówię o różnych ciekawostkach. Filmiki zachowałam w wyróżnionych relacjach, więc bez obaw, można będzie do nich na spokojnie wrócić.
A to składniki na prosty krem z topinambura :
- 2 pietruszki
- kawałek selera
- mały kawałek pora
- 1/4 liścia białej kapusty
- 7 bulw topinambura
- 2 plastry imbiru
- resztka natki pietruszki
- gałązka rozmarynu
- masło klarowane 1 i 1/2 łyżki
- 3 brukselki na chipsy
- sól wędzona szczypta
- większa szczypta asafetydy (to ta przyprawa na jelita)
- pieprz, sól, gorąca woda i mleko kokosowe
Pietruszkę, topinambur i seler obieram, myję i kroję na mniejsze części. Por i natkę myję. Imbir kroję bez obierania skórki.
W garnku rozgrzewam łyżkę masła klarowanego, podsmażam słodkie warzywa (pietruszka, seler, topinambur, kapustę), dodaję pora, imbir pieprz, sól i przesmażam mieszając aż warzywa się dobrze podrumienią. Następnie dodaję natkę pietruszki, rozmaryn, asafetydę i zalewam wszystko wrzątkiem na około 5 cm powyżej warzyw, gotuję do miękkości i dodaję mleko kokosowe. Zostawiam na kilka minut na ogniu, w tym czasie przygotowuję brukselkę na chipsy.
Wycinam ostrym, małym nożykiem kawałek głąba i odcinam po kolei liście brukselki. Na patelni rozgrzewam masło klarowane i na dość wysokim ogniu smażę na nim liście brukselki, tak, żeby się porządnie zarumieniły, przekładając co chwilę. Na koniec podsypuję utartą szczyptą soli wędzonej, mieszam i zdejmuję patelnię z ognia.
Z ugotowanej zupy odławiam „zielone” części warzyw a pozostałe, razem z mlekiem kokosowym miksuję blenderem na krem. Konsystencja zależy tylko od ilości wody/mleka, choć przyznam, że lubię ten krem gęsty i idealnie gładki. Gotową zupę wykładam na talerz, dodaję chrupiące chipsy z brukselki…i zjadam na miejscu z trudem powstrzymując natłok śliny.
Zupa jest słodkawa, miękko rozpływa się na języku i sprawia ewidentną przyjemność kubkom smakowym, wędzona sól i chrupiące elementy równoważą tę delikatność. Bez nich, mogłoby być jednak za słodko…