Kwiecień zaczął się dla mnie zupą chrzanową, słodkawą, delikatną ale za to ze zdecydowanym kawałkiem podsmażonego na gałązce rozmarynu tofu. Dodałam ziemniaki ugotowane poprzedniego dnia do świątecznego żurku z grzybami. Kremowy żurek pożarł się cały a część ziemniaków została – nieco zresztą zmartwiona brakiem zainteresowania z naszej strony. Nadąsane zapewniłam o swojej dozgonnej miłości, przykryłam troskliwie pokrywką i odstawiłam ostrożnie na bok – w końcu nikt nie lubi czuć się pominięty.
W kuchni, jak w życiu, swoim ciepłem i miłością karmi się swoje najbliższe otoczenie.
Bulion na tę chrzanówkę zrobiłam na kawałku pora, razem z jego ciemnozieloną częścią, dwóch niewielkich marchewkach, małej pietruszce. plasterku kapusty i selera. Dodałam oczywiście przyprawy, kawałek imbiru, ulubionej kurkumy, gałązkę natki pietruszki, rozmarynu i czarnej soli. Tak naprawdę pozbierałam to co miałam w lodówce i na parapecie, czyszcząc przy okazji te miejsca – wymiatając z nich wiosennym powiewem różne pozostałości. Sprzątnie zawsze wychodzi na dobre, uwierz mi, dobra czystka działa cuda. Myśli same porządkują się przy okazji, odkładają się potulnie na miejsce uśmiechając się zalotnie pod wąsem.
Chrzan też zebrałam ze świątecznego stołu, zostało w słoiku zaledwie kilka łyżeczek więc dołożyłam go bezpośrednio na talerz, tworząc przy okazji zupełnie nową, zaskakującą całość. Chrzanówkę można podać dokładnie tak jak ja, albo z powodzeniem można zabielić ją jakąś pyszną i tłuściutką śmietaną kokosową – tę decyzję pozostawiam już Tobie. Jadłam obie wersje, nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała.
Następnego dnia, z trzech pozostawionych kawałków makowca, garści migdałów i resztki domowych dżemów z waniliowym budyniem stworzyłam deser doskonały. Słodki, jedwabisty a przy okazji chrupiący i kwaskowy od dżemu z derenia i rokitnika.
Najlepsze jest dodatkowo to, że można go schłodzić i podać jak przekładane makowym farszem lody. Dojadanie po świętach, szczególnie w rytmie #mynowaste naprawdę wymiata. Spróbujcie sami, w końcu dodatkowa miękka warstewka na biodrach nie musi być tylko moim udziałem…w grupie raźniej!
Przepis na poświąteczną zupę chrzanową ze smażonym, wędzonym tofu – tutaj nic się nie zmarnuje!
na bulion :
2 małe marchewki
1 mała pietruszka
plaster selera
plaster kapusty włoskiej
por razem z ciemnozieloną częścią
gruby plaster imbiru
2 plastry kurkumy
gałązka/dwie natki pietruszki (po części obrana z liści)
gałązka świeżego rozmarynu
2 łyżki masła klarowanego lub innego oleju
2 listki laurowe
świeżo mielony pieprz
1/2 płaskiej łyżeczki czarnej soli
2 łyżki sosu sojowego do smaku
dodatki na 3 porcje :
3 czubate łyżeczki tartego chrzanu na porcję
5 ugotowanych ziemniaków, nieco rozgniecionych w palcach
1/2 kostki wędzonego tofu
1 duży ząbek czosnku
gałązka rozmarynu
łyżeczka masła klarowanego lub innego oleju
łyżka sosu sojowego
Warzywa dokładnie myję szczoteczką i kroję je przynajmniej na połówki. W żeliwnym garnku rozgrzewam rozmaryn, kurkumę, masło klarowane, pokrojone warzywa, imbir i pozostałe przyprawy. Podsmażam je na zdecydowanie złoty kolor, zalewam wrzątkiem i gotuję na średnim ogniu aż zmiękną. Potem przykręcam ogień i gotuję na małym ogniu nawet kilka godzin – jeśli tylko mam na to czas.
Czosnek obieram i szatkuję na drobno.
Na patelni rozgrzewam gałązkę rozmarynu i masło klarowane. Wrzucam pokrojone w kostki tofu i podsmażam na wysokim ogniu z obu stron, dodaję poszatkowany czosnek, mieszam intensywnie i całość polewam sosem sojowym. Kilkoma energicznymi ruchami mieszam utaplane w sosie sojowym tofu i zdejmuję patelnię z ognia. Tofu powinno być pięknie brązowe i chrupiące.
Na talerz wykładam porcję ziemniaków, łyżeczkę chrzanu i zalewam całość bulionem. Na wierzch układam kilka kawałków usmażonego tofu razem z chrupiącymi igiełkami rozmarynu i kawałkami czosnku. Podaję od razu i równie szybko zupa znika z talerzy.
Trzeba pamiętać, żeby nie przesolić bulionu. Zdecydowanym akcentem w tej recepturze jest tofu, rozmaryn z patelni i czosnek a chrzan dodaje całości rumieńców.
Przepis na cudowny deser z resztek makowca, prosty i fenomenalny!
na makowy chrupiuch :
3 kawałki makowca
łyżka oleju sezamowego lub masła klarowanego
łyżka rozgniecionych migdałów lub innych orzechów
szczypta soli
łyżka syropu imbirowego lub z hyćki (przepis na ten z hyćki w mojej nowej książce „Qmam Kasze. Do ostatniego okruszka”)
na domowy budyń waniliowy
2 szklanki mleka ryżowego z migdałami
kilka kropli esencji z wanilii burbon
1 i 1/2 mąki ziemniaczanej lub skrobi kudzu (ta przynajmniej ma zdrowotne właściwości)
1 łyżka masła klarowanego
Na patelni rozgrzewam masło klarowane lub inny, słodki olej. Migdały kruszę na mniejsze kawałki w moździerzu, makowca kruszę w dłoniach.
Na rozgrzaną patelnię wysypuję pokruszone migdały, podsmażam je nico i dodaję pokruszonego makowca. Całość smażę aż makowiec niemal rozpadnie się na kawałeczki a migdały będą zarumienione. Na koniec polewam wszystko syropem, mieszam, dodaję soli i zestawiam z ognia do przestygnięcia.
W tym czasie przygotowuję budyń waniliowy.
Do rondla wlewam 1 i 1/2 szklanki mleka, dodaję masło, naturalną esencję waniliową i doprowadzam całość do wrzenia.
W osobnej szklance mieszam dokładnie pozostałe mleko ze skrobią kudzu lub z mąką ziemniaczaną. Gładkie wlewam powoli do garnka z gorącym mlekiem cały czas mieszając.
Zmniejszam ogień, pozwalam się zagotować i zestawiam rondel do przestygnięcia.
Do szklanek lub miseczek przekładam podsmażonego makowca, wykładam łyżeczkę dowolnego dżemu i zalewam całość waniliowym budyniem. Podaję jeszcze letni lub wstawiam deser do lodówki żeby podać porządni schłodzone. Jeśli lubisz lody, możesz wstawić szklaneczki na 30 minut do zamrażarki. Ja najczęściej wcinam ciepłe, po pierwsze bo nie mogę się opanować a po drugie bo uwielbiam ciepłe jedzenie.
Na instastories nagrałam filmiki, możesz je zobaczyć w wyróżnionych TU.
Prawda, że #mynowaste jest odjazdowe? Chętnie poznam Twoje sposoby na poświąteczne, lodówkowe zawalidrogi. Pisz śmiało, lubię czytać Twoje komentarze.