O sprzątaniu pisałam nie raz, zazwyczaj chodziło o posprzątanie myśli, które poupychane w zaułkach głowy zabierają miejsce kolejnym i bardziej dojrzałym. Myśli mają wpływ na ciało a ciało na myśli, więc postanowiłam napisać nieco o sprzątaniu w ciele. Taki mały, przyjazny poradnik dla początkujących.
Sprzątanie czy inaczej detox to naprawdę fajna sprawa. Odciąża, choćby na chwilę, nasze narządy wewnętrzne, poprawia przepływ no i wymiata szczotką to co pokitrane po kątach – czyli toksyny, amę czy stwardniałe złogi. Organizm można porównać do mieszkania wraz z przylegającego do niego piwnicą.
Kiedy się wprowadzamy do nowego domu, czyli rodzimy się, jest zazwyczaj czysto i przestronnie. Wszystko działa jak należy, szafki są pachnące świeżością i są w nich wolne półki do zagospodarowania. Z upływem dni, biegiem miesięcy czy lat do domu zakrada się coraz więcej rzeczy, które uznane za użyteczne czy tak zwane „przydasie” czekają w szafkach na lepsze dni. Na półkach stoją w rzędzie bibeloty, książki – nie zawsze zgodne z ulubioną tematyką, wazoniki i szpargały na których głównie zbiera się kurz. W końcu miejsca jest coraz mniej, przestrzeń staje się zagracona, tamując naturalny przepływ i gasząc skutecznie światło.
To moment w którym część rzeczy, w tym także nietrafionych prezentów które dostaliśmy na urodziny i gwiazdkę, ląduje na pawlaczu a te które się mieszczą maszerują do piwnicy – żeby zrobić miejsce na kolejne.
Dokładnie tak wygląda sytuacja w ciele. Toksyny lubią przesiadywać w stawach, śluz jako substancja patologiczna oblepia narządy i ich kanały – dzięki czemu na przykład wątroba czy woreczek żółciowy przytrzymują niechciane emocji, złość i frustrację.
Jelita nie mają lepiej, niestrawione resztki i inne lepkie substancje powstałe choćby na wskutek kiepskiej diety, stresu czy jedzenia w biegu lub przed telewizorem skutecznie utrudniają przesuwanie się treści, przymykają skutecznie światło w tych zawiłych korytarzach.
Czy będzie mieszkać w nas światło czy mrok zależy właściwie od determinacji i higieny codzienności. To bardzo ważne zdanie, więc wytłuszczę je z uśmiechem. Żaden jednorazowy detoks nie jest w stanie wysprzątać całego mieszkania, nie wspominając o pawlaczach i piwnicy…no ale żeby się zadziało, trzeba od czegoś zacząć.
S T A R T Y O U R D E T O X B A B Y !
Na początku sprząta się na stole, potem kuchnia i inne pomieszczenia – dopiero później gramolisz się na pawlacz a na samym końcu schodzisz do piwnicy…
Osobiście jestem zwolennikiem przyjaznych metod czyli w skrócie takich, które mają największe szanse powodzenia choćby dla tego że w ogóle są osiągalne i możliwe do zrealizowania – nawet dla osób o średniej motywacji do działania.
Co możesz zrobić żeby zacząć? Po prostu sprawdź jakie masz realne możliwości i wybierz coś z poniższych propozycji. Realne możliwości oznaczają Twoją aktualną sytuację, Twoje plany, intensywność pracy, spotkań na których wiesz że nie dasz rady jeść po swojemu, możliwości finansowych (np. soki można też zmówić, komplet przyjedzie i zapuka do Twoich drzwi).
Na początek proponuję 3 dni na tłoczonych sokach owocowo-warzywnych z niewielkim dodatkiem nasion szałwii hiszpańskiej.
Przyjmijmy, że jest to sprzątanie dość powierzchowne, które możesz kontynuować dalej wybierając jeden dzień w tygodniu na takiej diecie.
Da radę? Myślę, że tak.
To może pomóc :
Wypisz sobie listę warzyw, owoców i przypraw które lubisz – to spowoduje że chętniej przystąpisz do działania.
Zorganizuj sobie 2-3 około litrowe butelki lub bidony żeby wlać do nich wyciśnięte soki i mieć je zawsze pod ręką.
Dzień wcześniej wybierz się na zakupy, weź dużą lnianą torbę i wrzuć do jej brzucha to co chcesz żeby potem znalazło się w Twoim, oczywiście poniżej mała ściąga ode mnie.
Ja na pierwsze dwa dni kupiłam :
2 kg korzenia pietruszki
2 kg marchewki
3 kg jabłek
2 kg gruszek
4 selery
1 ananasa
2 solidne natki pietruszki
pęczek zielonej kolendry
rabarbar 7 łodyg
kilogram pomarańczy
kilogram grapefruitów czerwonych
garść świeżego korzenia kurkumy
garść świeżego imbiru
trawa cytrynowa 4 kawałki
szpinak opakowanie
wodę kokosową (opcjonalnie)
chia czyli szałwia hiszpańska
Mam wyciskarkę ślimakową, wolnoobrotową więc większość owoców i warzyw myję dokładnie i nie obieram. Myślę, że to najlepsza opcja choć oczywiście można wycisnąć innym sposobem lub zmiksować w blenderze kielichowym.
Sok 1
3 jabłka
1/2 ananasa
4 korzenie pietruszki
1/3 pęczka natki pietruszki
garść pokrzywy
około 2 cm kawałek imbiru
Do wyciśniętego dodałam 2 łyżeczki szałwii hiszpańskiej. Wyciskałam na bardzo gęstej wkładce.
Sok 2
3 buraki
3 jabłka
4 marchewki
4 cm korzeń kurkumy
4 cm kawałek imbiru
garść bazylii tajskiej
Grubsze sitko żeby było co pochrupać, szałwia hiszpańska 2 łyżeczki
Sok 3
6 jabłek
2 selery
rabarbar łodyga
dwie porządne garście szpinaku
2 kawałki trawy cytrynowej
2 cm korzeń kurkumy
mały kawałek papryczki chilli
Gęste sito, można z chia ale nie trzeba.
Sok 4
5 korzeni pietruszki
4 gruszki
4 pomarańcze
1/2 pęczka zielonej kolendry
kawałek imbiru około 2 cm
Gęste sito, dodałam łyżeczkę szałwii już do soku.
Sok 5
1/2 ananasa
4 marchewki
1 seler
2 gruszki
2 grapefruity
1/2 pęczka natki pietruszki
2 cm kawałek kurkumy
1/4 łyżeczki czarnego pieprzu
Grubsze sito, choć gęste też będzie fajne!
Warzywa i owoce w większości mają chłodną termikę, w szczególności surowe mogą być ciężko strawne dla osób wychłodzonych (czyli takich którym jest często zimno) – trzeba do nich dodać smak ostry i rozpraszający energię żeby dało radę strawić tą surowiznę. Dlatego też takie sprzątanie najlepiej robić wtedy, kiedy pogoda rozpieszcza słońcem.
Jeśli jesteś osobą o słabym ogniu trawiennym lub właśnie często ci zimno pomimo, że twoi towarzysze śmigają w spodenkach i w klapkach pomyśl bardziej o cyklu mieszanym. To równie dobra opcja i jak dla mnie bardzo atrakcyjna. Składa się z gotowanych zup, warzyw, owoców i na przykład z mojego ulubionego congee ryżowego.
Dla chętnych przygotuję kolejny post, piszczcie w komentarzach jeśli są zainteresowani i oczywiście czekam na wieści z frontu czyścicieli!
*Ja jestem w drugim dniu, czuję się cudownie…no może głowa nieco mi doskwiera ale dam radę!
Dzień zaczynam jak zawsze, szklanką ciepłej, żeby nie powiedzieć gorącej wody i krótką praktyką dla ciała – to pomaga bo rozgrzewa i usuwa zastoje, nie ma powodów żeby to zmieniać. Czasami piję matcha z niewielką ilością ksylitolu, całość pomaga w czyszczeniu krwi i przyjaźnie pobudza.