Do świąt został właściwie tydzień, tylko, albo aż tydzień, żeby zrobić wszystko inaczej. Nawet jeśli nie wszystko, to może chociaż część, drobną i znaczącą, jak chrupiące okruszki na kremowej zupie albo posypka na świeżo upieczonym i pysznym pączku – niby tylko dodatek, a jaką frajdę przynoszą chrzęszcząc pomiędzy zębami!
Drobiazgi naprawdę robią wielką różnicę i o to dokładnie mi dzisiaj chodzi więc stworzyłam specjalnie dla Was nieco inny prezentownik. Robię to po raz pierwszy i mam nadzieję nie ostatni, bo pomysł kiełkował we mnie już od dawien dawna, zupełnie jak idea #mynowaste.
Zazwyczaj, jak co roku, tworzymy rodzinnie listę „marzeń” którą wymieniamy się nawzajem. Od co najmniej 30 lat jest dla nas oczywiste, że MIKOŁAJ ma na ziemi swoich wiernych pomocników, którzy w jego imieniu realizują czy może materializują tę szczytną ideę jaką jest obdarowywanie siebie nawzajem DOBREM. Dobro, wiadomo, dla każdego może oznaczać coś zgoła innego, choć przyznam, że są uniwersalnie dobre drobiazgi – choćby takie jak czas, emocje, relacje, doznania, zwykły święty spokój czy cudowna wprost wdzięczność.
Co Ty na to, żeby w tym roku podarować bliskim coś NAPRAWDĘ wyjątkowego?
W dodatku wspierającego planetę, nasze prawdziwe bliskie relacje i koniecznie miłość bo bez niej bylibyśmy garstką naprawdę samotnych i smutnych ludzi. Do dzieła, przecież mamy szalony wpływ na siebie a zaraz potem na innych, niech DOBRO przenosi się jak najzaraźliwsza choroba na świecie!
Jakie są najlepsze prezenty na świecie? Po pierwsze, podaruj bliskim swój czas.
Czas jest teraz najcenniejszym towarem jaki możesz sobie wymarzyć, nie pieniądze, choć te oczywiście bardzo się przydają, tylko czas. Pomyśl sam, kiedy ostatnio zapytany o czas stwierdziłeś, że czasu to masz akurat pod dostatkiem i chętnie się nim podzielisz? Jeśli odpowiedziałeś często, to cudownie, należysz do wymierającego gatunku ludzi z mnóstwem wolnego czasu do zagospodarowania i niesamowicie Ci gratuluję bo to naprawdę wyjątkowe…no i możesz się swoi czasem pięknie podzielić. Jeśli odpowiedziałeś „eee no nie mam teraz czasu, mogę się z Tobą spotkać w kwietniu” to znaczy, że natychmiast trzeba to zmienić i powycierać gumką kalendarz ze zbędnych rzeczy, z rozpraszaczy i zaśmiecaczy a wpisać tam tych, na których najbardziej Ci ZALEŻY.
Naszykuj sobie ładny kawałek papieru i kopertę, udekoruj ją własnoręcznie, możesz coś narysować nawet jeśli uważasz, że brak Ci talentu, to będą TWOJE rysunki, to w nich właśnie mieszka ZAANGAŻOWANIE i garstka czasu który poświęciłeś, żeby je własnoręcznie wykonać. Oczywiście kupiona, przepiękna i wyszukana kartka jest jak najbardziej na miejscu, zobacz te które robi Margo Hupert Art albo te, vintage w Moniki Mimi, o tutaj.
Na tej kartce napisz swoją obietnicę, której nie złamiesz – to bardzo ważne.
Napisz to co chciałbyś zaoferować, może to być jednorazowa sprawa albo cykliczna, która jeszcze bardziej zbliży Was do siebie, zbuduje wspólne wspomnienia które pozostaną w sercu na długo, na bardzo długo…bo na zawsze. To może być umowa, że co sobotę spotykacie się razem na kawę, a ponieważ to TY oferujesz ten prezent zapisz pierwszy termin i bądź sponsorem tego wyjścia. Jeśli tylko możesz sobie pozwolić, wpisz 10 terminów a nawet 20 – w końcu żyje się tylko raz!
Możesz też zaproponować wspólne wyjście do Kina, Filharmonii czy Teatru – muzyka czy sztuka potrafi wprawić duszę w cudowne drgania. Zobacz w repertuarze Och Teatru jest „Casa Valentina” czy „Weekend z R” albo w Polonii „Happy now?” i choćby Metoda. Na scenie zobaczycie ludzi, którzy bawiąc się emocjami, pomagają je w Tobie powołać do życia. Nie ma nic cenniejszego od tego, żeby naprawdę czuć. Wśród aktorów same znakomitości i niebanalne postacie, mam nadzieję, że znacie Rafała Mohra – piegowatego chłopaka z cudownymi, wielokolorowymi oczami? Ja znam, od lat i baaardzo go lubię.
Po drugie smakowanie życia, najlepiej razem.
Na tej samej kartce możesz zapisać inną rzecz, pachnącą wspólnymi spacerami po lesie, gorącym naparem z termosu na górskim szlaku, leniuchowanie na kanapie, gry planszowe albo jedzeniem wypełnionym do granic możliwości miłością. To mogą być bliższe lub dalsze podróże, dłuższe lub tylko na dwie godziny przedreptane po lesie z psem – wszystko zależy od Ciebie…i możliwości.
Osobiście uwielbiam wspólne wycieczki, nawet te, w okolice pobliskiego lasu Kabackiego z moją kudłatą Radochą, koszykiem wypchanym domowymi smakołykami, termosem z gorącym, imbirowym naparem i tak naprawdę bez konkretnego celu, po prostu żeby pobyć razem wciągając nachalnie każdą komórką ciała otaczającą nas naturę. Wycieczka może być oczywiście dłuższa, na przykład weekend spędzony w bardzo przyjemnej Konradówce w Karpaczu a stamtąd hulaj dusza po ładnie przygotowanych trasach wspinaczkowych. Nie za wysoko, spokojnie i przede wszystkim RAZEM w ramionach spragnionej normalności natury.
Można, na tej samej kartce, wykaligrafować wspólny weekend i kolację degustacyjną w moim ulubionym koncepcie restauracyjnym Water&Wine, gdzie szefem kuchni jest Marek Flisiński, cudowny, wiecznie uśmiechnięty chłopak – tak na marginesie, Marek zdobył nagrodę Szefa Roku 2019, przyznawaną przez Żółty Przewodnik Gault&Millau. Za jedzenie komponowane z najlepszych składników, w większości wyhodowanych w niesamowitym poszanowaniu natury i jak najbardziej w rytmie #mynowaste właśnie, cały zespół Water&Wine podkarmia przepięknie wszystkie zmysły swoich gości i mam często wrażenie, że dusze też karmią, miłością zaklętą w jedzeniu.
Po trzecie, podaruj starszym przedmiotom nowe życie w bardzo wyjątkowy sposób.
Od wielu lat zbierałam w szkatułce różne złote pamiątki minionych przeżyć, pierścionek od zakochanego po uszy chłopaka, kolczyki na które zbierałam niemal rok w liceum, wisiorek z e złotą zawieszką który dostałam na 18 urodziny…i obrączki moich ukochanych dziadków, których już od dawna nie ma tu niestety z nami. Te wszystkie przedmioty, mimo, że nie noszone mają dla mnie sentymentalne znaczenie, nie byłabym pewnie w stanie pozbyć się ich, od tak po prostu.
Są też różne złotości z mniejszą lub większą dawką emocjonalną, jednak nie używane, tracą swój dawny blask, jednym słowem smucą się samotne i zamknięte w szufladzie. Pomyślałam, że niesamowitą radość sprawiłoby mi korzystanie z nich na co dzień, więc zebrałam wszystkie skarby w chusteczkę…i jak za dotknięciem magicznej różdżki zamieniłam je w pierścionki które cały czas noszę, z największą przyjemnością. Tak jakby te wszystkie emocje, które niosły wszystkie te drobiazgi stopiły się w całość i ocierając się codziennie o moją skórę przesyłałyby mi zamkniętą w sobie miłość. W dodatku uświetniłam swoje ulubione pierścionki o prawdziwe, naturalne kamienie wzmacniające pewne, porządne przeze mnie cechy.
O kamieniach dowiesz się wszystkiego u Kasi z Elfjoy, ona też przeobrazi Twoje „stare” klejnoty w całkiem nowe i niesamowite przedmioty, które będziesz nosić TY lub możesz nimi obdarować swoją najdroższą osobę. Bardzo polecam taki recycling, szczególnie w odpowiednich rękach, zapomniane przedmioty zmienią się w codziennych towarzyszy, przedłużając niejako magię wszystkich osób które je kiedyś nosiły. Poza tym, taka ręcznie wykonana biżuteria jest zawsze jedyna w swoim rodzaju, wyjątkowa, bo stworzona specjalnie dla konkretnej osoby, z pełnym zaangażowaniem i sercem na dłoni.
Po czwarte, podaruj komuś 1 wyjątkowy dzień, wyręczając go lub pomagając w obowiązkach.
Tylko tyle, lub aż tyle. Czasami jeden dzień, wykokoszony na kanapie z dobrą książką i pysznie gorącą herbatą potrafi zdziałać cuda. Jeden leniwy, gdzie NIC nie musisz i nigdzie się nie spieszysz, słuchając łapczywie ciszy, przykryty miękkim, cudownie troskliwym kocem to największy luksus jaki możesz sobie wyobrazić. Mam całe stosy książek, którymi chciałabym się nakarmić, tyle filmów, których nie mam CZASU obejrzeć bo usypiam najdalej po 15 minutach, tyle miejsc do których chciałabym się przespacerować nie zważając na obiady, zdjęcia, teksty i inne obowiązki. Jeden wyjątkowy dzień, z wanną pełną bąbelków, z pachnącą świecą, leniwie i dokładnie tak, jak potrzebuję. Wyobraź to sobie…kuszące prawda?
Gdyby tak na tej ręcznie wymalowanej kartce, napisać taki jeden dzień w miesiącu, wyznaczony lub do wyznaczenia, kiedy w ciszy, możesz troszczyć się TYLKO o siebie? Święty spokój to najcenniejszy prezent świata, cenniejszy od wszystkich wypsikanych perfum, swetrów, kosmetyków, torebek i butów. Możesz dostać go sam/sama lub podarować go komuś, na kim Ci bardzo zależy.
Najprawdziwsza prawda jest bardzo prosta, nie możesz dać innym, tego czego sam nie masz.
Pięknych Świąt… i świętego spokoju,
Maia
p.s oczywiście niezmiennie polecam dobre książki, wydane z sercem, z których pasja wylewa się bokami. „Do ostatniego okruszka” jest piękna i bardzo głęboka, to tak naprawdę zbiór krótkich, prawdziwych historii z różnych etapów mojego życia przepleciona przepisami w rytmie #mynowaste. Bardzo ją lubię, przeglądam ją przynajmniej raz w tygodniu wracając do słodkich wspomnień…i do miejsc w których stworzyłam każde zdjęcie. Podobna jest „Ameryka” Moniki i Janka Pawlaków, prowadzących Poznańską La Ruinę i Raj w których pałaszuję z trzęsącymi się uszami wszystkie bezmięsne kąski które znajdę na porozkładanych pocztówkach z podróży. „Ameryka”jest taką wielką, prawdziwą pocztówką z rocznej podróży po Ameryce. Polecam z całego serca, obie.