Mój brzuch ma się całkiem dobrze po świętach, szczęśliwie powiększył swoje urocze rozmiary sprawiając że stałam się jeszcze przyjemniejsza w dotyku. Łokcie mają mięciutkie wsparcie, kiedy przyciskam je do siebie lądują wygodnie jak na fotelu z falbaniastą poduchą i robionym na drutach kocem.
Tak, zima rządzi się swoimi odwiecznymi prawami. Naturalnie i z troską otacza ciało miękką warstewką ochronną, nie wspominając już o świątecznej miłości zaklętej w dziadkowe pierogi, makowiec z boskim waniliowym sosem czy kolejną porcję pasztetu z selera i suszonych grzybów. Nie ma wątpliwości, że to czas niezamierzonych dokładek i leniuchowania na kanapie z kubkiem gorącej czekolady rozpakowanej przed chwilą spod choinki.
Błogie nicnierobienie w doborowym towarzystwie smakuje w tym czasie najlepiej na świecie – sama oddaję się tej praktyce z lubością i pełnym zaangażowaniem.
Rok się za chwilę skończy a pod ciepłym kocem najlepiej robi się podsumowanie tego co się udało i co nie wyszło do końca a czekolada szybko zamienia smutki w małe radości. Z boskim napojem najlepiej snuje się plany na nowy, lepszy i miejmy nadzieje jeszcze ciekawszy rok. Oczywiście na wokandę wchodzi temat przejścia starego w nowe – jak, gdzie, z kim…i w czym też tu się mimochodem pojawia.
W planach lubię choćby wyobrażenie o tym co ma się wydarzyć, lubię widzieć cel ale i drogę do niego. W myślach wspinam się po kolejnych stopniach, pokonuję zakręty i możliwe wyboje – zupełnie jakbym przesuwała dłonią od żeber w dół, obejmując swój pas w zbyt ciasnych rajstopach, potem biodra i nowo powstałą fałdkę od żółtej jak cytryna koronki, jeszcze tylko jedno wzniesienie i dalej prawie już z górki. Tak, po świętach jestem jak Bridget Jones która chciałaby się wcisnąć w połyskującą na złoto, bardzo obcisłą sukienkę ale dziadkowe pierożki pod rękę z makowcem skutecznie uniemożliwiają mi to zadanie.
Zimowe smoothie, czyli jak schudnąć przed sylwestrem
Spokojnie, to tylko mała awaria.
Mam jeszcze 4 całe, okrąglutkie dni z małym okładem żeby przeprosić makowiec i wcisnąć się dokładnie w to, co chcę. Z szafki wyciągam mój ręczny blender do zadań specjalnych, dynię, papryczkę chilli, gruszki których nie zużyłam do kompotu, kilka korzeni pietruszki i świeży imbir. Po świętach trzeba ewidentnie poruszyć ten nadmiar i dać odpocząć układowi trawiennemu na kilka dni, w końcu miał przed chwilą niezły nawał roboty i to nie byle jakiej!
Dobre, zimowe smoothie zrobi robotę, tylko trzeba je dobrze skomponować żeby poruszyło i zachęciło do strawienia tego, co w nawale roboty zgubiło się gdzieś na boczku czy zawieruszyło w dolnej szufladzie i nie pozwala suwakowi dopiąć garderoby. Wystarczy szczypta silnej woli, czadowy ręczny blender i kilka produktów, które pewnie i tak szwędają się po twojej lodówce, szafkach czy szufladach. Żeby nie było przykro, konsystencję możesz ustalić sam, regulując siłę z jaką blender zmiksuje twardsze warzywa – w tym wypadku lekko podduszony korzeń pietruszki.
Wyjeżdżasz na Sylwestra? Weź ze sobą blender do smoothie!
Nawet jeśli wyjeżdżasz zaraz po świętach, spakuj swój blender do torby i miksuj wszędzie tam, gdzie zawiezie Cię serce…lub znajomi. Robię tak od lat, jesteśmy z moim Vaderem niemal nierozłączni – jak to mówią rozmiar nie ma znaczenia, liczy się to jaki jest zwinny i mocny. Po za tym gdyby był większy, nie miał by szansy zwiedzać ze mną świata…a tak podróżuje ze mną i wspiera mnie w kuchni dosłownie wszędzie.
Gdyby miał paszport musiałabym mu wyrobić nowy, niezła z niego powsinoga i kolejny, domowy #mangomonster.
Mangolassi z dojrzałych, słodkich mango ukręci w minutę, gęste ciasto ryżowe z kwaśnym mango w dziesięć (to żmudna, ciężka robota tak na marginesie) a kremowe masło orzechowe ze śliwką w jakieś pięć do siedmiu na pełnej mocy (przepis TU).
O rany ja znowu o jedzeniu piszę a miało być o smoothie i płaskim brzuchu na sylwestra…już się poprawiam, wybaczcie, to moja łasuchowa natura.
Lojalnie ostrzegam, te smoothie są tak dobre, że ciężko będzie Ci się z nimi rozstać na dłużej. Oczywiście służę pomocą, pomysłów mam pełne kieszenie, wystarczy że do mnie napiszesz a stworzę kolejne kuszące propozycje. Zawsze jest czas na miłość do siebie a taka dawka zdrowia sprawi, że zabłyśniesz jak gwiazda na pięknie zimowym niebie – szczególnie w sylwestrową noc, gdzie wszystko ma znaczenie.
Przepis na zimowe smoothie z jabłka, dyni, kurkumy i papryczki chilli
1 duże jabłko
1/6 dyni prowansalskiej (to ta ciemno zielona o mocno pomarańczowym, owocowym miąższu)
2 plasterki korzenia kurkumy
1/2 czerwonej papryczki chilli
1/2 szklanki soku tłoczonego z jabłek lub dwie łyżki syropu z kwiatów czarnego bzu i woda
łyżka płatków quinoa
opcjonalnie odrobina masła klarowanego do posmarowania patelni
Jabłko i dynię obieram, kroję na mniejsze części. Podprażam je na suchej lub lekko posmarowanej masłem klarowanym patelni, podlewam sokiem lub syropem zmieszanym z wodą najlepiej pod przykryciem przez 7 minut żeby zmiękły i puściły sok.
Przekładam z patelni do wysokiego naczynia, dodaję plastry kurkumy, papryczkę, płatki i miksuję blenderem całość na gładko. Wypijam lub wyjadam łyżką koniecznie na ciepło, gęstość zależy od ilości wody/soku którą dodałam do jabłek i dyni.
Polecam spróbować z domowym sokiem rabarbarowym albo syropem z pigwy – oba połączenia boskie!
Smoothie na płaski brzuch – przepis z gruszki, imbiru, pietruszki i cytryny
3-4 małe gruszki lub 2 większe
2 pietruszki mniejsze lub 1 duża (korzeń)
3 plastry świeżego korzenia imbiru
minimalna ilość masła klarowanego do przesmarowania patelni (opcjonalnie)
sok wyciśnięty z 1 cytryny
1/2 szklanki mleka owsianego lub na przykład orkiszowego
Gruszki obieram, wycinam gniazda nasienne i kroję na mniejsze części. Pietruszkę myję, obieram i kroję na drobniej. Cytrynę roluję na blacie, kroję na połówki i wyciskam z nich sok do kubeczka.
Rozgrzewam patelnię, wrzucam na nią pokrojoną pietruszkę, gruszki i duszę przez chwilę pod przykryciem, dodaję sok z cytryny i zdejmuję z ognia. Chodzi o to żeby pietruszka się nieco złamała a gruszka puściła sok.
Ciepłe przekładam do wysokiego naczynia (mam takie do swojego blendera ręcznego Braun), dodaję imbir i miksuję całość blenderem zostawiając minimalne grudki z pietruszki – oczywiście Ty nie musisz, jeśli nie masz na nie ochoty. Wypijam na ciepło, ostry, lekko słodki wymieszany z kwaśnym – r e w e l a c j a.
Takie odchudzanie to ja rozumiem!