To był całkiem przyjemny rok, nie zawsze ułożony i wyprasowany (żeby nie powiedzieć, że zmierzwiony jak moja Radocha) to nadal uważam że daliśmy razem rade.
Było różnie. Czasem gorzko i nie do przełknięcia innym razem słodko z delikatną nutą cynamonu i palonego, lepkiego od melasy cukru muscovado. Szczególnie podobały mi się momenty o zapachu siana, przywodzą na myśl wszystko co dobre i zwyczajne – drobiazgi, dzięki którym życie smakuje i chrupie jak soczyste jabłko albo dobrze ugotowana brukselka. Lubię jeszcze te chwile o zapachu letniego słońca, wąchane bezpośrednio na skórze – wprost idealne w połączeniu ze słodkim smakiem mleka migdałowego i tej szczególniej wolności którą dają wakacje od zmartwień.
Jak dla mnie, to był rok ściśle związany z oceanem i niesamowicie do niego podobny. Rok wielu zmian, przypływów i odpływów.
Natura zawsze wpływa na mnie uspokajająco, równoważy i wygładza to, co za bardzo wymiętoszone. Każdy odpływ, nawet jeśli chwilowo niepokoi zwiastuje przypływ – choćby dla tego, że świat nie lubi pustki więc zawsze ją wypełnia.
Żeby pozbyć się starego można wykorzystać szczyptę gorzkiego i trochę ostrego, otwierającego z domieszką słodyczy. Przyda się kolor zielony ale też kremowo jasny i głęboko fioletowy lub po prostu czarny. Zielony niesie w sobie dobrą nowinę, zwiastuje nowe, wzrost i nadzieję. Jasny symbolizuje odnowę, wzmocni płuca czyli organ dzięki któremu pobieramy subtelną, dobrą energię życiową czyli pranę a czarny kieruje bezpośrednio do Nerek czyli naszej wbudowanej, niewymienialnej baterii. Biały z czarnym pozostają w odwiecznej równowadze, symbolizując między innymi zmiany zachodzące pomiędzy elementami.
Mówiąc prościej proponuję makaron z czarnego i brązowego ryżu, zieloną brukselkę i przyjemny sos chrzanowy – z nadzieją na dobre jutro.
Na dwie porcje wystarczy :
czubaty kubek świeżej brukselki
dwie cebulki dymki
świeżo mielony pieprz
szczypta różowej soli do smaku
czubata łyżka chrzanu tartego
1/4 kubka mleka kokosowego
łyżka masła klarowanego lub oleju kokosowego
1/2 opakowania makaronu z czarnego i brązowego ryżu
gałązka tymianku
kilka listków świeżej mięty lub bazylii
Brukselkę myję, odkrawam końcówki i zagotowuję w wodzie. Niemal natychmiast po zagotowaniu odlewam i odstawiam na durszlaku.
Makaron gotuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Odlewam i odstawiam.
Cebulkę szatkuję, tymianek i masło rozgrzewam na dużej patelni, dodaje świeżo mielony pieprz, pokrojoną cebulę i odrobinę soli.
Brukselkę kroję na połówki i dorzucam na patelnię, smażę przez chwilę na wysokim ogniu, dodaję mleko kokosowe, chrzan i smażę przez 5 minut aż się całość zakoleguje. Na końcu wrzucam na patelnię makaron, mieszam delikatnie, doprawiam pieprzem i odstawiam z ognia. Podaję na świeżo z drobnymi listkami mięty lub aromatycznej bazylii. Całość jest delikatna, przyjemnie chrzanowa i chrupiąca soczyście zieloną brukselką.
Wiem, że brukselka może być spornym warzywem. Osobiście jestem jej fanką, jeśli Ty nie – spróbuj w wersji chrzanowej, słodkiej lub kiszonej (TU). Liczę, że też się zakochasz…a przynajmniej przekonasz się do niech, oswoisz jej złożony, słodko-gorzki smak.
To ostatni wpis dla akcji „Cisowianka. Gotujmy zdrowo – mniej soli” która kończy się z ostatnim dniem 2016r. Było mi niezmiernie miło uczestniczyć w dobrym projekcie i życzę nam wszystkim rozsądku, uśmiechu i całkiem dobrego, nowego roku.